nie wiem co się dzieje, bardzo często robi mi się ciemno przed oczami, zwłaszcza jak przechodzę z pokoju do pokoju, dziś po raz drugi zdarzyło mi się, że szłam, zaczeło mi się robi ć ciemno przed oczami, przewróciłam się i zaczęłam się trząść i nie umiałam przestać, co mi jest? Informacje o I robi się ciemno. Ed e subito sera. Wybór wierszy - 10811981655 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2021-09-21 - cena 39,27 zł O której godzinie w maju robi się ciemno? 2010-03-24 12:58:00 O jakiej godzinie mniej więcej teraz robi się ciemno ? 2012-01-14 10:04:24 Załóż nowy klub Traducciones en contexto de "robi się ciemno" en polaco-español de Reverso Context: Dlaczego robi się ciemno w środku dnia? O której godzinie robi się jasno? Z pewnością godziny wschodu słońca zaciekawią osoby, które wcześnie wstają z łóżka. Najtrudniej jest rozpocząć nowy dzień jesienią i zimą. W grudniu, styczniu i lutym słońce zaczyna wschodzić mocno po godzinie 7 rano. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Po pięciu latach studiów i sześciu latach pracy w urzędzie zarabiał trzy i pół tysiąca zł na rękę. — Musiałem wyemigrować, by móc spełnić marzenie moje i żony o kupnie domu. W Polsce nie byliśmy w stanie odłożyć na wkład własny — mówi Sebastian, który od ponad dwóch lat jest kierowcą ciężarówki w Szwecji. Teraz zarabia powyżej 15 tys. zł na rękę i stać go na odkładanie pieniędzy na mieszkanie. — Po kilku miesiącach pracy spełniłem marzenie żony i kupiłem jej konia — dodaje. Sebastian przez kilka lat był urzędnikiem. Wspólna pensja z żoną nie pozwalała im myśleć o zakupie domu lub mieszkania, a miasto, w którym mieszkali, nie oferowało im lepszych warunków finansowych — Mieliśmy pieniądze na życie, ale w sytuacji, gdy trzeba było zabrać samochód do mechanika albo psa do weterynarza, to spłukiwaliśmy się z oszczędności i wychodziliśmy na zero — opowiada Ojciec Sebastiana doradził mu, by zrobił uprawnienia na prowadzenie samochodu ciężarowego i wyjechał do Szwecji, gdzie zarobki są duże lepsze niż w Polsce W Polsce kierowca TIR-a zarabia od pięciu do siedmiu tys. zł brutto. Wynagrodzenie Sebastiana w Szwecji zaczyna się od 15 tys. zł netto — To praca dla samotnych wilków — mówi Sebastian, który spędza w aucie dziesięć godzin dziennie — Nie mam problemu z tym, że jako wykształcona osoba pracuję fizycznie. Nie uważam tego za jakieś zniżanie się, tylko za jeden z rozdziałów mojego życia — podkreśla W Szwecji Sebastian przebywa do trzech tygodni, a na tydzień wraca do Polski. Jak mówi, najgorsza w jego pracy jest tęsknota za żoną. — Przy każdym pożegnaniu pojawiają się łzy Więcej podobnych artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu Jestem humanistą. Odkąd pamiętam, interesowałem się czytaniem, pisaniem, tym jak działa świat, jak tworzą się społeczeństwa; lubiłem obserwować ludzi i analizować ich zachowania. Marzyło mi się kiedyś zostać socjologiem lub pisarzem, podejmowałem nawet próby literackie, ale tylko do szuflady. Mój tata jest zawodowym kierowcą samochodu ciężarowego, od lat pracującym w Skandynawii. Jak byłem dzieckiem, podziwiałem go za to, co robi i patrzyłem na niego z fascynacją, widząc, jak ciężka jest jego praca, między innymi przez trudne warunki pogodowe. Nie jest łatwo jeździć samochodem, który waży kilkadziesiąt ton i do tego przeładowywać towar, także liczony w tonach, kiedy na dworze przez większość roku jest ciemno i chłodno, zimy są mroźne, a drogi kręte. Uwielbiałem siedzieć w kabinie i patrzeć na wszystkie guziki oraz wajchy. Zdarzało się, że razem z tatą wyruszałem w podróż, podczas której spaliśmy w kabinie ciężarówki i przemierzaliśmy kilkaset km. dziennie. Długo byłem przekonany, że jestem jego odwrotnością i jako humanista nigdy nie będę umiał jeździć czymś tak wielkim i ciężkim. Twierdziłem, że taka praca nie jest dla mnie i nie będę tego robić. Myliłem się — od ponad dwóch lat jestem królem szwedzkich szos. I nie dlatego, że zapragnąłem być jak tata, lecz po to, by zbudować razem z żoną dom. By móc spełnić to marzenie, musiałem wyemigrować. Dyplom z wyróżnieniem W drugiej klasie liceum podjąłem decyzję, na jakie pójdę studia. Wybrałem socjologię, którą ukończyłem z wyróżnieniem. Już wtedy byłem świadomy, że po tym kierunku trudno o pracę, ale nie skupiałem się na tym; chciałem uczyć się tego, co mnie interesowało i nigdy tego wyboru nie żałowałem — tej wiedzy, którą zdobyłem, nikt mi nie odbierze, chociaż w tym momencie nie robię z niej użytku. Poza tym, czy istnieje kierunek humanistyczny, który przygotowuje do pracy zarobkowej? Nie sądzę. Po studiach znalazłem pracę w urzędzie marszałkowskim — najwyższym urzędzie w województwie. Pracowałem w biurze prasowym, na początku przy przeglądzie prasy dla rzecznika, a potem przy tworzeniu materiałów, np. na stronę internetową urzędu. W ten sposób spędziłem sześć lat mojego życia. Na początku ta praca mnie fascynowała; czułem, że to ważne, by przekazywać społeczeństwu informacje na temat tego, co robi urząd. Po trzech latach przyszło jednak zrezygnowanie. Zauważyłem, że cały czas robię to samo, według schematu, w kółko. Gdy dobijałem do trzydziestki, postanowiłem zmienić coś w swoim życiu i się zwolniłem. Głównie zadecydowały o tym zarobki. 1700 zł na rękę Moje życie zawodowe zacząłem od zarobków o wysokości 1700 zł na rękę; to był 2014 r. Po studiach to było jeszcze okej. Razem z żoną, która także zarabiała, mogliśmy spokojnie się utrzymać — wynająć mieszkanie, opłacić rachunki, kupić jedzenie i zostawało nam jeszcze na jakieś przyjemności. Żyliśmy wtedy z dnia na dzień i cieszyliśmy się tym, co mamy. Po sześciu latach pracy w urzędzie moja wypłata urosła dwukrotnie — na koniec zarabiałem trzy i pół tysiąca zł na rękę. Z tej pensji udawało mi się czasem zaoszczędzić kilkaset złotych. Jednak, jak zaczęliśmy zbliżać się do trzydziestki, zauważyliśmy, że nasze pensje oznaczają życie na krawędzi. Mieliśmy pieniądze na życie, ale w sytuacji, gdy trzeba było zabrać samochód do mechanika albo psa do weterynarza, to spłukiwaliśmy się z oszczędności i wychodziliśmy na zero. Mieliśmy też dość wynajmowania kolejnych mieszkań i frustrowało nas to, że nie możemy odłożyć na własne. Przerastał nas wówczas wkład własny, potrzebny do tego, by wziąć kredyt na własne lokum. Za moją pensję nie było mnie również stać na to, by spełnić marzenie mojej żony, której obiecałem kiedyś, że kupię jej konia. Rzuciłem takie coś w powietrze i nie wiedziałem, czy kiedykolwiek będę mógł to zrobić. W ten sposób zacząłem rozglądać się za czymś innym. Niestety na nasze miasto — drugie w województwie pod względem ludności — opcji nie było zbyt wiele, do tego wynagrodzenie, niezależnie od oferty pracy, nie różniło się od tego, co już miałem. Poczułem wtedy, że w Polsce z moimi studiami i doświadczeniem nie mam szans na większe zarobki. Dlatego decyzja była prosta — jeśli chcę dojść do swoich marzeń, muszę wyemigrować. A to marzenie nie było wygórowane — chodziło nam tylko o to, aby mieć własny dom. Przesiadka Po maturze wsiadłem z tatą do TIR-a i ruszyliśmy do Danii i Norwegii. Pamiętam, że to była bardzo ciężka zima, przez co jego praca wydała mi się straszna i nie do pogodzenia z normalnym życiem; ojciec przez trzy tygodnie pracował, a na tydzień zjeżdżał do domu. Powiedziałem mu wtedy w czasie drogi, że nigdy, przenigdy nie będę pracował w tym zawodzie. Po paru latach, kiedy już praca w urzędzie zaczęła mnie męczyć, a pensja przestała mi wystarczać, powiedziałem mu, że chcę wyjechać za granicę, aby zarabiać dużo więcej. On doradził mi, bym zrobił prawo jazdy na TIR-a i zaproponował, że pożyczy mi pieniądze na kurs oraz wkręci mnie do firmy, w której pracuje. Byłem podekscytowany tym pomysłem i na drugi dzień po rozmowie zapisałem się na kurs. Nie myślałem wtedy, jak będzie wyglądać ta praca, nie chciałem o tym myśleć. Skupiłem się na tym, dlaczego chcę to zrobić. Zdobywanie uprawnień Zdobycie uprawnień nie było łatwe. Najpierw trzeba zdobyć prawo jazdy na kategorię C, czyli na samochód ciężarowy, a potem jeszcze na kategorię CE — samochód ciężarowy z przyczepą. Łącznie to są trzy egzaminy — jeden teoretyczny i dwa praktyczne. Do tego dochodzi jeszcze państwowy egzamin z teorii pracy. Łącznie przejście wszystkich kursów zajmuje pół roku; ja spędziłem nad tym około 10 miesięcy, bo powtarzałem egzamin praktyczny na kategorię C siedem razy. Poza czasem kurs pochłonął także pieniądze — około 12-13 tys. zł. Ponad połowę z tego pożyczył mi tata, resztę wziąłem z uciułanych oszczędności. Gdyby mi się nie udało, zostalibyśmy z żoną bez niczego. Na szczęście zdobyłem uprawnienia i mogłem ruszyć w drogę. Z górki Mój tata pracował wtedy w Szwecji i zapytał się swojego szefa, czy w firmie nie potrzebują nowego pracownika bez doświadczenia, świeżo po kursie, do przyuczenia. Uznali, że im się przydam i przyjęli mnie na 3-miesięczny okres próbny. Jeździłem wtedy z tatą, który uczył mnie, jak wygląda ta praca, co i jak mam robić, dawał wskazówki. Sama jazda nie sprawiała mi większych trudności, inaczej było z cofaniem pod rampę — to była katastrofa. Nie potrafiłem wycofać samochodu tak, by przyczepa znalazła się przy rampie, by można było z niej wypakować towar. Nauka tego — po wielu płaczach i silnym zniechęceniu — zajęła mi kilka miesięcy. Szefostwo firmy nie denerwowało się na to tak, jak ja; oni wiedzieli, że pewne umiejętności wymagają wprawy i przyjdą z czasem. Samochód ciężarowy przy rampie Foto: Sebastian K. / archiwum prywatne bohatera Zanim się tego nauczyłem, musiałem prosić o pomoc innych, doświadczonych kierowców, często z innych firm, by cofnęli samochód pod rampę za mnie. Bałem się, że jeśli się tego nie nauczę, to zrezygnuję, bo ta praca nie miałaby sensu, gdybym wiecznie musiał prosić o pomoc. Gdy to ogarnąłem, miałem już z górki. Zarabiam Pracuję na godziny. Jedna godzina to w przeliczeniu około 80 zł, a w ciągu jednego dnia przepracowuję zazwyczaj 12. W tygodniu pracuję najczęściej pięć dni, ale zdarza się też, że robię sobie tylko jeden dzień wolnego. W miesiącu wyrabiam od 140 do 160 godzin. Gdy dostałem swoją pierwszą wypłatę, nie mogłem uwierzyć, że taka kwota jest na moim koncie; to było 16-17 tys. zł netto. Czułem ogromną ekscytację, że nagle mam tyle pieniędzy, na które w urzędzie musiałbym pracować ponad cztery miesiące. Oddałem wtedy ojcu pieniądze za kurs, opłaciłem zaległe rachunki, a sobie i żonie kupiłem wypasione buty. Resztę odłożyłem. Miałem z czego. Co najlepsze, udało mi się spełnić obietnicę i kupić żonie wymarzonego konia na jej 30. urodziny. To było wspaniałe uczucie móc spełnić jej największe marzenie. Król szosy Bardzo lubię tę pracę i twierdzę, że jest istotna społecznie. Może ludzie nie są tego świadomi, ale żeby w sklepach w zimnych rejonach Szwecji mogli kupić świeże, egzotyczne warzywa i owoce, to ktoś musi najpierw im je przywieźć i tym kimś jestem między innymi ja. Dlatego ta praca daje mi poczucie, że jestem potrzebny. Nie mam problemu z tym, że jako wykształcona osoba pracuję fizycznie. Nie uważam tego za jakieś zniżanie się, nie myślę też, że osoby po studiach nie mogą wykonywać "prostszych prac", bo im nie przystoi. Kiedyś pracowałem w urzędzie, teraz robię coś zupełnie innego i dla mnie to jest okej. Jeżdżenie TIR-em nie obniża mojej wartości. W dodatku, odkąd jestem kierowcą, wydłuża mi się lista przeczytanych, a raczej przesłuchanych książek. Każdego dnia przejeżdżam kilkaset km i żeby nie umrzeć z nudów, odpalam sobie audiobooki. TIR, którym jeździ Sebastian Foto: Sebastian K. / archiwum prywatne bohatera Przeciętny audiobook trwa 8-10 godzin, czyli tyle, ile jestem w trasie. Jeden wyjazd to jedna książka. W ciągu miesiąca przesłuchuję ich około 18. Pracując w biurze, nie byłbym w stanie tego zrobić, a tak jestem na bieżąco z premierami. Lubię też w tej pracy wolność — to ja decyduję, kiedy pracuję, ile i o jakiej godzinie. Kiedy jestem za kierownicą, jadę autostradą i mam włączony tempomat na 90 km/h, czuję, że jestem królem szosy; po prostu po niej płynę. Nie mam nad sobą głowy szefa, nikt do mnie nie dzwoni, niczego ode mnie nie chce, tylko jadę i jadę. Uważam, że to praca dla samotnych wilków. Warto jednak pamiętać, że jako kierowca TIR-a zawsze muszę liczyć na samego siebie; jeśli coś w samochodzie się zepsuje, to jestem pierwszą osobą, która za to odpowiada i jako pierwsza musi zareagować, niezależnie od pogody, czasu, miejsca. Przypominam, że samochód razem z ładunkiem waży kilkadziesiąt ton. Nowe możliwości Każdy miesiąc mojej pracy przybliża mnie i żonę do domu, który chcemy wybudować na Mazurach. Są jednak takie momenty, kiedy zastanawiam się, czy lepiej nie byłoby zostać w Szwecji. Mam dobrą i pewną pracę, uczę się szwedzkiego, a moja żona może pracować zdalnie. Nic nas w Polsce nie trzyma, a życie tu jest dużo lepsze od tego w naszym kraju. Po pierwsze większość Szwedów mieszka w domach, a nie w mieszkaniach, co dla mnie i żony w tym momencie jest marzeniem. Przeciętna pensja jest na tyle wysoka, że większość osób stać na spokojne spłacanie kredytu i życie bez większych zmartwień. Podoba mi się też to, że w Szwecji nie ma tak dużych rozwarstwień społecznych, jak w Polsce; większość zarabia podobnie — nie ma zbyt wielu bardzo bogatych ludzi, ani zbyt biednych. Kultura pracy jest również inna. Tutaj, niezależnie od tego, jakie ma się stanowisko, wszyscy mówią sobie na ty, są jak równy z równym. To nie ma znaczenia, co kto robi, ważne jest to, aby dobrze wykonać swoją pracę. Cena, jaką płacę, to tęsknota Przez osiem lat związku spędzałem z żoną każdy dzień, rozstawaliśmy się tylko na czas pracy. Na palcach obu rąk mogę policzyć, ile dni spędziliśmy osobno. Teraz mieszkam w dwóch krajach jednocześnie. W Szwecji przebywam od dwóch i pół tygodnia do trzech w miesiącu. Od 10 do 13 dni jestem w Polsce. Od ponad dwóch lat przez większość czasu w roku porozumiewamy się telefonicznie. Pierwsze moje wyjazdy były dla nas bardzo trudne, nie mieliśmy doświadczenia w tak długich rozstaniach i nie wiedzieliśmy, jak mamy sobie z nimi radzić — z tego powodu pojawiały się między nami różne spięcia oraz wyrzuty. Dzisiaj jest już lepiej, jednak za każdym razem, kiedy jestem w domu i zbliża się czas mojego wyjazdu, zastanawiamy się, czy muszę wracać, skoro ta tęsknota jest tak trudna do zniesienia — to najtrudniejsza część mojej pracy. Przy każdym pożegnaniu pojawiają się łzy, ale wiemy, jaki mamy cel i że tylko w ten sposób możemy go osiągnąć. Mamy przed sobą jeszcze długie lata i przy takiej perspektywie moja obecna praca to tylko kawałek naszego wspólnego życia. Kiedyś będziemy mieć ten upragniony dom i ta rozłąka się skończy. W tej chwili nie jest to jeszcze możliwe. Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. O której robi się ciemno, powiedziałem. Other results Menomena, o której mówiliśmy, robi podobnie - ich perkusista gra bardzo otwarcie, nie tylko podąża za utworem ale rozbudowuje strukturę piosenki. In bands like Menomena, about which we talked earlier, drummer also plays very freely, he's not only following his part of song but also adds. O planecie, na której robi się kiepsko, bo za dużo tam było twórczości? About a planet that becomes too unpleasant because there was too much creation going on? Więc czy ta hipotetyczna sytuacja, o której rozmawialiśmy robi się mniej hipotetyczna? Wymaga ciągłej rehabilitacji, dzięki której robi duże postępy. She requires continuous rehabilitation, thanks to which she is making good progress. Oprócz chwili, w której robi grzanki. Z powodu, której robi to co robi. To guma, z której robi się balony. We found several of these on the floor. Teraz będzie część, w której robi mi się niedobrze. Now this would be the part where I get ill. A ponoć mają tam taką kolejkę po której robi się niedobrze. I love the cream waffles and they have a crazy rollercoaster. Cóż, jest część, w której robi się naprawdę ciężka z tymi wielkimi akordami. Well, there's a part where it gets really heavy with these big chords. Gospodarstwo dostarcza warzyw, mleka, serów, jogurtów, pszenicy, z której robi się chleb, i wielu innych produktów. The farm provides vegetables, milk, cheese, yoghurt, wheat to make bread and much more. Rehabilitacja, dzięki której robi duże postępy jest bardzo droga i rodziców nie stać na zakup specjalistycznego sprzętu. Rehabilitation, which allows making good progress, is very expensive and parents can not afford to buy specialist equipment... Gabriel's picture Główna ulica, przy której robi się zakupy w Helsinkach to Aleksanterinkatu. Znajdują się tu sklepy międzynarodowych sieci takich jak Zara czy H&M. Na Aleksi, jak jest pieszczotliwie nazywana, znajduje się również oddział Strockmanna, fińskiego domu towarowego. Helsinki's main shopping street is Aleksanterinkatu, which is lined with international chains such as Zara and H&M. Aleksi, as it is affectionately known, is also home to a branch of Stockmann, a Finnish department store. Przemysł robi wszystko dla marginalizacji wpływu pestycydów. The industry is doing its utmost to play down the impact of pesticides. Fotoreporter robi reportaż o bezdomnym weteranie. So a Marine photojournalist is doing a story on a homeless vet. Czekając - restauracja Antonio robi niesamowite jedzenie. While you're waiting - Antonio's restaurant does amazing food. Gdy sprawa robi się poważna, robi to, co należy. Szampanom dobrze robi leżakowanie, ale ten robi się zatęchły. I don't believe it! I know champagne ages well but this stuff's getting mouldy. Cokolwiek pan robi - robi to na odległość. Everything you do is from a distance. No results found for this meaning. Results: 62960. Exact: 1. Elapsed time: 282 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200 ciemność nocy pożera nas w ciągu wiem jak wy, ale to zabija moje wibracje. Na szczęście w zasięgu wzroku jest koniec tej nocnej natury. On Czwartek, 21, Świat będzie świętował długo oczekiwany najkrótszy dzień i najdłuższą noc w roku, więc możemy wreszcie zakończyć zimę i wygrzać się w cieple słońca po raz kolejny. Ale prawdziwe pytanie, na które chcemy odpowiedzieć, brzmi: o której godzinie robi się ciemno podczas przesilenia zimowego? W końcu musimy mieć przynajmniej ogólne pojęcie o tym, o której porze dnia zaczniemy (powoli, ale pewnie), widząc nieco więcej tych złotych promieni słońca. co jest super interesujące w przesileniu zimowym jest to, że rzeczywiste wydarzenie ma miejsce na godziny przed zachodem słońca. Na przykład Vox informuje, że w grudniu 21, słońce będzie wyrównać bezpośrednio nad Zwrotnikiem Koziorożca (najbardziej na południe szerokości geograficznej) o 11:28 EST. Jednak dzień nie będzie owinięty w ciemność do 4: 28 po południu EST. Używam tu określenia „do” bardzo lekko; zawsze przed moim zdaniem jest za wcześnie na zachód słońca. to totalna porażka, że dzień będzie krótki, ale na pewno można jeszcze jak najlepiej wykorzystać. pomyśl o podstawówce, a nawet gimnazjum, kiedy gościsz kilku znajomych na nocowanie. Nie mogłeś się doczekać zachodu Słońca, żeby zacząć imprezę. O mój Boże, jak czasy się zmieniły. znam siebie i chociaż moja pora spania i godzina, o której wstaję każdego ranka, nie zmienia się tak naprawdę wraz z porami roku, czuję falę wyczerpania, gdy słońce zachodzi przed godziną miesiącach zimowych. I, oczywiście, nie może być badania naukowe (lub kilka, mniej więcej), które okazują chłodniejsze miesiące sprawiają, że czujemy się zmęczeni wcześniej, ale nasze harmonogramy pracy lub klasy nie są dostosowane do tego, czy jest ciemno, czy nie. Nie chodzi o sezon, ale o to, jak do niego podchodzimy. Więc zamiast jęczeć i jęczeć nad faktem, że 4:28 jest bezbożną godziną na zachód słońca (ponieważ, jak powiedziałem, Czuję Cię na tym), Obejmij ciemną stronę. Jeśli mieszkasz w mieście świateł lub gdziekolwiek w pobliżu, na przykład świętuj przesilenie zimowe w krytym barze na dachu, takim jak Skylark na Manhattanie, lub na tarasie na dachu w Exchange Place w Jersey City, aby cieszyć się panoramą. Możesz przyjechać trochę wcześniej na zniżki, ale to oznacza, że ty i twoje dziewczyny macie kilka minut na selfie z widokiem na wodę. z drugiej strony, nawet jeśli nie jesteś tym, co uważasz za Typ skakania po barze, powinieneś nadal myśleć o najkrótszym dniu w roku jako błogosławieństwie owiniętym cieniem. Wysłuchajcie mnie, przyjaciele: Dłuższe noce przekładają się na kilka dodatkowych godzin wolnego czasu na oglądanie najnowszej obsesji Netflixa (osobiście skorzystam z tej okazji, aby oddać się odcinkom The Fosters i Hawaii Five O) . Zamów trochę chińskiego makaronu, warzywa pod najbardziej puszystą, najcieplejszą pociechą, którą posiadasz, i zafunduj sobie zasłużone R&R. cokolwiek zrobisz, nie pisz dnia wolnego tylko dlatego, że jest ciemniejszy niż reszta. prawdą jest, że w zależności od tego, gdzie mieszkasz (na przedmieściach), zabawa może być dość ograniczona, gdy zajdzie słońce. Ale oznacza to, że musisz myśleć nieszablonowo, aby dowiedzieć się, jak możesz świętować przesilenie zimowe. pamiętaj, że to nie przesilenie zimowe cię sprowadza; to twój punkt widzenia na przesilenie zimowe. Jeśli marudzisz, że jest trochę ciemniejszy niż zwykle, Odwróć zmarszczki do góry nogami i wyobraź sobie godziny rzucane cieniem z perspektywy szklanej połowy pełnej, ponieważ, jeśli wykonasz swoje badania, najkrótszy dzień w roku nie będzie inny niż żaden inny, jakiego doświadczysz. na przykład, według New York City Patch, przesilenie zimowe jest najstarszym znanym świętem zimowym, przewyższającym Boże Narodzenie, a nawet Sylwestra. Innymi słowy, nie świętowanie byłoby sprzeczne z tradycją ludzkości. Dodatkowo jest to jeden dzień w roku, w którym twój cień jest wyjątkowo długi (i trochę przerażający), a jeśli nie jest to najlepsza okazja na Instagramie, To Nie wiem, co to jest. ale, jeśli nadal czujesz się jak Sknerus nad wczesnym zachodem Słońca w grudniu. 21, dobrą wiadomością jest najkrótszy dzień w roku jest jednorazowe zdarzenie. Pogódź się z tym teraz i ciesz się nadchodzącymi 364 dniami. Wyobraź sobie sytuację. Przychodzisz z pracy lub ze szkoły. Jest godzina 16:23. Słońce zaszło kwadrans temu. Zdejmujesz płaszcz, odkładasz rękawice, zawieszasz szal. Buty wędrują pod ścianę, a plecak chwytasz za jedno ramię i kładziesz przy biurku. Ziewasz. Pociesza Cię myśl, że woda już się gotuje. Jeszcze minuta, dwie i czajnik stojący na kuchence zagwiżdże, zakołyszy wieczkiem, splunie na Ciebie parą i pozwoli wlać gorącą wodę do kubka, w którym już spoczywa łyżeczka kawy rozpuszczalnej. Przecierasz oczy. Jest 16:47, gdy aromat kawy drażni Twoje nozdrza. Za oknem w kuchni widziałeś ciemność; za oknem w salonie – światło latarni, przesłonięte przez drobne krople spływające po szybie w akompaniamencie delikatnego bębnienia. Przeciągasz się w fotelu. Zamknąć oczy czy nie zamykać? Tylko na chwilę. Może na 5 minut. Kwadrans to tylko kwadrans. Ustawiasz budzik na 17:30. Na wszelki wypadek także na 17:35, 17:40 i 17:43, by nie było tak jednostajnie i być mechanicznie nie wyłączył go po kolejnych 5 minutach. Pewnym ryzykiem jest możliwość włączenia w telefonie drzemki, ale wiesz, że sobie poradzisz. Nie ma takiej siły, który zatrzyma Cię w fotelu pod kocem dłużej niż do 18:30. Od kawy robi Ci się ciepło i dobrze. Od fotela – miękko i dobrze, a przez koc zapominasz o całym świecie. Coś pobudza Twoją pamięć. Może to pies sąsiadów, który zaszczekał na przejeżdżający samochód. Może to kawa, której wyraz powierzchni nie sprawia do końca wrażenia, jakby chciał, byś się przespał, a może to rozpaczliwe mignięcie zegarka, który pokazuje 16:52. Okoliczności idealne, zapraszające do odpoczynku i tłumaczące, że nic się nie stanie, jeżeli pośpisz do tej 19:00, stają się coraz bardziej znajome. Wspomnienie staje się silniejsze. Przypływ emocji napiera na Ciebie, zamienia się w wartki strumień i rzuca się na niewidzialną barierę w Twoim umyśle. Tama pęka, stłamszone myśli zalewają Cię. Kręci Ci się w głowie, gdy zdajesz sobie sprawę z tego, co czujesz. A czujesz żal. Żal straconych godzin, w których mógłbyś zrobić coś fajnego. Szybkie spojrzenie na koc, który oplótł Twoje nogi i już wiesz – to pułapka. Kawa, której promieniujące ciepło i zapach Cię usypiały i której łyk mógłby Cię rozbudzić, dziwnym trafem znalazła się poza zasięgiem ręki. Telefon z ustawionym budzikiem leży skrępowany w chusteczkach. Wibruje rozpaczliwie, próbując się uwolnić. Zaczynasz zapadać się w fotelu, który pochłania Cię, milimetr po milimetrze. Rozpaczliwie rozglądasz się wokół. Wtedy widzisz go. Ostatnia nadzieja na to, że coś jeszcze dziś zrobisz. Wyciągasz ostatnią, niezjedzoną przez krwistoczerwony koc kończynę. Sięgasz do niego. Już prawie go masz. Już prawie go czujesz pod palcem. Klik. Stała się jasność. Twój mózg wykorzystuje do odróżnienia dnia od nocy melatoninę. Światło, które jest odbierane przez mózg przez oczy, powoduje rozpad melatoniny. Gdy jest ciemno, melatonina się nie rozpada i sprawia, że jesteśmy senni, rozluźniamy się i szykujemy na odpoczynek. To pierwotny mechanizm ewolucyjny, dostosowany do cyklu dnia i nocy. Jesienią i zimą, gdy słońce szybko zachodzi, czujemy się szybciej zmęczeni, bez życia i energii. Jest kilka sposobów, by sobie z tym poradzić: Pij kawę. Kawa to życie. Radość. Namiętność, jaką może obdarzyć tylko gorący, czarny płyn, tak o poranku, jak i wieczorem. Nie krępuj się tej relacji. Wszystkim nam kawa pomaga odkryć kołdrę. Wyprawa nas do pracy. To także ona walczy z kocem o Twoją efektywność, gdy odwracasz wzrok. Pozwól jej sobie pomóc. Szanuj kawę. Otwórz okno. Błogie ciepło, jak się po Tobie rozchodzi, to nie Twoje ciepło: to to, które do Ciebie dociera. W sezonie grzewczym łatwo o stabilną, komfortową temperaturę, która zwali nas z nóg po dniu pracy, wędrówce przez mroźne ulice, ślizganiu się po śniegu i lodzie i walce z wiatrem, który smaga chłodem nasze czerwone lica. Otwórz okno, przewietrz mieszkanie. Chłód dobrze Ci zrobi. Zapal światło. Sama energooszczędna żarówka to jednak za mało. By zwalczyć narastający poziom melatoniny, potrzebujesz nie tylko widzieć światło – potrzebujesz także nie widzieć ciemności. Gdy za oknem ciemno i jarzą się latarnie, jasny pokój nie da rady wytłumaczyć mózgowi, że nie ma nawet 17 godziny i nie ma po co spać. Przestaw krzesło czy biurko i nie patrz w mrok. Chce się spać, gdy jest ciemno, ponieważ tak ukształtowała nas ewolucja. Błędem jest myśleć, że skoro taki jest mechanizm ewolucyjny, to należy mu się podporządkować. Nasze DNA nie różni się niczym od DNA człowieka żyjącego 10 000 lat temu, dysponujemy jednak innymi możliwościami i lepiej rozumiemy, co jest dla nas optymalne. Mechanizmy ewolucyjne nigdy nie miały być w założeniu najwydajniejsze. Wręcz przeciwnie, mechanizmy ewolucyjne miały pozwolić pokryć potrzebę wystarczająco dobrze, by gatunek przetrwał. Tylko tyle i aż tyle. Nie śpij spokojnie. Zapal światło. Jasnego dnia. Kulamy się po tej ziemi jakby było poco Harujesz cały dzień by odpocząć nocą A ci którym się powiodło mieli łeb na karku Uśmiechają się z góry do pracowników folwarków Dobre studia i kamieniołomy Chcesz pieniędzy ale ciągle dają ci żetony Siła robocza co robi dziś na stromych zboczach I chwyta się wszystkiego by nie stoczyć się do morza Póki rozum przytomny działa system obronny Bo trzeba pracować dla dobra potomnych Ich życie jak silosy pełne beznadziei Bo to powiesz dziecku że nie możesz się podzielić? Podejdź i zapytaj ludzi na mieście Kto dla siebie szanse wierzy jeszcze Najmłodsi często nie rozumieją Bo ojcowie w ciemno karmią ich nadzieją Ale powiem ci co ich gryzie Że pozycja finansowa nie stawia ich we swej lidze Oni chcieli by przecież dać im wszystko Ale mogą mówić tylko że już jest blisko Ref: Nim zrobi się ciemno szare chmury nade mną Odejda stąd i nie wrócą nigdy Ten świat po prostu jest dziwny Nim zrobi się ciemno szare chmury nade mną Znikną nie będzie ich najważniejsze to mieć dla kogo żyć Wybrany naród niedocenionych Kto się wspiął ponad nich już się nie ukłoni Twarzą anioła przy pełnych stołach Zbiera zakłady przy drugiej flaszce podoła A ty teraz chciałbyś tylko ogrzać dłonie Rozstawiając z córką stragan na betonie Nie wyobraża sobie lepszego taty Kiedy ty kupujesz jej kubek gorącej herbaty Może gdybyś lat temu piętnaście Nie nastawiał się na ludzkie wsparcie Może gdybyś wtedy nie wziął kredytu Kupiłbyś jej do szkoły kilka ładnych zeszytów Ale spoko ona to nadrobi zobaczyła jakiej nie wybierać drogi Najważniejsze to skromność i rozsądek Żebyś nie czuł się winny przed własnym sądem Ref: Nim zrobi się ciemno szare chmury nade mną Odejda stąd i nie wrócą nigdy Ten świat po prostu jest dziwny Nim zrobi się ciemno szare chmury nade mną Znikną nie będzie ich najważniejsze to mieć dla kogo żyć 2x

o której się robi ciemno dzisiaj